Przejdź do zawartości

Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Żyd obrazy współczesne. T. 2.djvu/216

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

nich przybliżyć, ale Włoszka która go niezawodnie poznała, przyspieszyła kroku, wraz z towarzyszem, jakby unikając spotkania i rozmowy. Jakób więc wstrzymał się nie chcąc narzucać im natrętnie. Zastanowiła go wszakże bytność Moskala w Warszawie, a więcéj jeszcze to iż raz tu będąc, tak się pragnął ukryć przed znajomemi... Była w tém widocznie myśl jakaś, ale Jakób tyle naówczas spotykał co krok tajemnic i zagadek, iż się nawet nie kusił o rozwiązywanie wszystkich. Cóż wreszcie obchodzić mogła, ta para ludzi obcych, mająca tam jakieś swoje sprawy... może osobiste....
Colomi i Gromów znikli mu z oczów i prawie o nich zapomniał. — Sprawa Iwasia była ułożoną, posłano po niego, podjęto się jego losów w przyszłości, mógł więc Jakób spokojnie złożywszy troskę tę, myśleć o tém co było głównym celem jego życia... o swojém izraelskiém posłannictwie. Po kilku dniach przekonał się już jakie go tu oczekiwały trudności, które umysły płytsze wcześnie były przewidziały, a jego głębszy odtrącał jeszcze szukając koniecznie w naturze ludzkiéj sprężyn szlachetniejszych, które już nie działały wcale.
Badanie stanu kraju doprowadzało go tylko do tych pospolitych pewników, które ludzie pospolici