Przejdź do zawartości

Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Żyd obrazy współczesne. T. 2.djvu/182

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

się... zmienił... nie byłabym może poznała.... A! jakże mi miło!
Szło jéj nadewszystko o zamaskowanie zupełne pierwszego kroku... Wypadało okazać się z początku obojętną,... odegrała tę rolę dobrze.... Na Jakóbie nie zrobiła najmniejszego wrażenia, stała obok Tildy... a potém... są instynkta serca w człowieku i póki nie rozchodzi się brzydka zwierzęca namiętność, coś go ostrzega o niebezpieczeństwie. Wydawała mu się bardzo piękną, ale jakby nieżywą....
Panowie pijący czarną kawę w salonie, zdala wcale inaczéj poglądali na czarodziejkę — tam ona po szampanie i likworze obudzała nadzwyczajne zachwyty i uwielbienia....
— To jest cudownie piękna dziewczyna, rzekł Mann, kąsek królewski... co za ramiona! kąsek królewski!
Henryk także był zachwycony, ale przy ojcu Tildy, nie śmiał się z tém odzywać.
— Kąsek królewski, mówił ojciec Symon, tylko nań złotych zębów potrzeba, inaczéj nie ukąsi....
Ojciec Tildy wielki miłośnik płci pięknéj cmokał.
— Warta — mówił po cichu — słowo daję... warta... tysiąc dukatów!!