Przejdź do zawartości

Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Żyd obrazy współczesne. T. 2.djvu/153

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

oparł się znowu Jakób, bośmy przy tym handlu jednym, który nas w niewoli trzyma — zmaleli, znikczemnieli... Jeśli zmuszą nas z niego wyjść i szukać innéj pracy, tém lepiéj. Zresztą jeśliśmy wprawniejsi, zdatniejsi, dla czegoż się ich konkurencyi obawiać mamy?
— Ale handel stanie się ich monopolem?
— Tak! tak! to są straszni ludzie, przerwał Symon, nadewszystko w handlu!! Dowodem przysłowie ich... zamienił stryjek, siekierkę na kijek, wyszedł jak Zabłocki na mydle... Że ten stryjek nie nasz był, na to ofiaruję Szebuoss haddajunin... (przysięgę sądową) lub i — hesses...
— Cichoż bo ty z tém żydowstwem! począł gniewnie ojciec Tildy zniecierpliwiony.
— A! prawda! przepraszam, zapomniałem że już oddawna nie jestem żydem... więc... słowo onoru!!
— I przerwałeś rozmowę, co gorzéj, dodał Mann, te domy spółki są wymierzone przeciwko biednym żydom, to towarzystwo rolnicze jest także konspiracyą szlachecką na nas.... Stara ich nienawiść trwa w najlepsze.
— Nie widzę, przerwał Jakób, żebyśmy i my ich bardzo kochali....
— Dalipan bo nie ma za co, odezwał się Hen-