Przejdź do zawartości

Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Żyd obrazy współczesne. T. 2.djvu/150

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

daismi finis. Ale nie na pobojowisku chwalebném rozwiążą się losy nasze, na śmieciskach cywilizacyi. Naród nasz pobobny jest temu, co tysiąc mil niósł skarb do domu, uratował go od rozbójników i złodziei, a do progu nie dodźwigawszy go, rozsypał w kałużę. Jeźli kiedy to dziś nasza wiara i moralność...
— Ale kochanie moje, rzekł Symon, co ty gadasz o przedwiecznych rzeczach, o wierze i moralności, czy myślisz że one jeszcze gdziekolwiek są?
— Trzeba je wskrzesić!
— Dostał bzika, szepnął Mann machając ręką. Słuchaj, dodał zbliżając się, idź ty do Mejzelsa, siadaj nad biblią i kiwaj się czytając, a nam daj pokój, zostaniesz podrabinem.
— Gdybym był istotnie godzien nim zostać, odparł Jakób, byłbym z tego bardzo dumny.
— A ja ci radzę, dodał Symon, poświęć się ty ważnemu przedmiotowi, badaj zakazane potrawy żołądkom Izraela. Majmonides liczy ich tylko dwadzieścia cztery, to mało... mógłbyś podłubawszy się w Talmudzie, dojechać do trzydziestu! Zawsze to rzecz piękna!
— Ojcze Symonie, bronił się Jakób, możeby to wielu... choć od obżarstwa uratowało....