Przejdź do zawartości

Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Żyd obrazy współczesne. T. 2.djvu/124

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Po kilkoletném pobycie za granicą powracający Jakób, zastał w kraju uderzające zmiany. Wszystko wrzało i kipiało jakąś oszalałą nadzieją, w któréj zapędach nie było miary. Najdziwaczniejsze wieści przyjmowano bez rozbioru, rozchodziły się po zakątkach i rozradowywały serca, oczy zwracały się znowu po tylu doświadczonych zawodach, na zachód ku téj Francyi, któréj serce z piersi wydarto aby niém żyć nie mogła, a uczyniono z mój automat posłuszny woli jednego człowieka co uzdę na nią zarzucić umiał.
Dziwy téż prawiono o Moskwie; tam miały się także gotować wielkie wypadki, jakiś wybuch straszliwy; prądy gwałtowne parły ją ku rewolucyi, która płynęła już w krwi i myśli całego pokolenia. Inni, dobroduszni, przepowiadali dobrowolne przez nią zrzeczenie się Polski!!
Umyślne przycichnienie Rossyi, która się wszystkim tym uczuciom rozżarzać dawała swobodnie,