Przejdź do zawartości

Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Żyd obrazy współczesne. T. 2.djvu/118

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

„I rozwalił jako ogród namiot swój, skaził przybytek swój, przywiódł w zapamiętanie pan na Syon uroczyste święto i Szabbat, i na pośmiech i na rozgniewanie zapalczywości swéj króla i kapłana...“
Zadumał się starzec i głowę opuścił na piersi, a łzy toczyły mu się z oczów, ale otarł je żywo.
— Miły mój gościu, rzekł — wybacz, przyszło to wspomnienie mimowoli, zawsze ten sam upadek i taż sama żałość aż do końca... kiedyż zmiłuje się Bóg?
Jakób z cicha odpowiedział mu słowami Talmudu. (Pesachim. 119. a.)
— „Ręce niebieskiego miłosierdzia zawsze rozciągnięte są pod skrzydłami Serafów, na przyjęcie grzesznika pokutującego.“
Słowy temi ze staréj księgi tak uradował Jankiela i zadziwił razem, że podniósłszy się zaczął go znowu błogosławić. Przywykł już był do młodych ludzi, którzy z prawem i księgami dawnemi do czynienia nie mieli, i przejęty był młodzieńcem, szczęśliwy że go oglądał.
— No, mów, zawołał, jeżeli ci w czém użytecznym być mogę... uczynię... boby mi się rozradowało serce, gdybym ci dowieść mógł, jak cię szacuję...