Przejdź do zawartości

Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Żyd obrazy współczesne. T. 1.djvu/73

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Tu znowu przerwał sobie Izraelita pocierając czoło, dwie łzy jasne miał na powiekach.
— Przebaczę, rzekł — plącząc się, piersi mam pełne, bezładnie z nich płyną uczucia; miałem ci mówić o sobie a plotę o narodzie naszym... lecz jakże siebie wydzielić z niego, będąc żydem?
Powracam, sprobuję przynajmniéj powrócić do mojego życia i doli.
Urodziłem się w ubóstwie wielkiém... w jednéj z tych rodzin żydowskich rozsianych licznie po wsiach polskich, których przeznaczeniem było ród tylko uchować, powtarzać prawa literę nie rozumiejąc jéj, wypiastować pokolenia przyszłe do losów nieznanych nikomu prócz opatrzności.
Znasz czém było życie żyda w dawnéj Polsce, boś mu się pewnie przypatrywał; wśród społeczeństwa waszego zorganizowanego dziwnie, zasklepionego w jednéj narodu klassie, piastunce idei narodowéj, żywota narodu i losów jego.
Całym grzechem téj naszéj Polski, którą i ja tak kocham jak wy ją kochacie, nie to było może co jéj wrogowie zadają, ale jedna ze starożytności, z dziejów, z przeszłości wyrwana idea stara, któréj w porę rozszerzyć i odrodzić nie umiała.
Nie było rozmiłowanych więcéj w godności czło-