Przejdź do zawartości

Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Żyd obrazy współczesne. T. 1.djvu/171

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

świata przybierał się wspaniale, a w domu był bardzo powszednią i nielitościwą prozą przesiąkły. Inna kobieta pod wpływem tych zgubnych przykładów, w téj atmosferze uperfumowanéj a chłodnéj byłaby się zepsuła — ona zrozpaczyła tylko.
Nauka i sztuka stały się dla niéj schronieniem wśród którego szukała ulgi i pociechy. Sztuka mówiła jéj przynajmniéj o tym świecie zaświatowym, któremu gdzieindziéj przeczono, z którego szydzono, o uczuciu zapartém, o tém wszystkiém czego pragnęła, a czego ją pozbawiano.
Nie ma może straszniejszéj męczarni nad taki żywot istoty szlachetniéj uorganizowanéj wpośród zwierzęcego społeczeństwa szyderców i sceptyków; kaleczącéj się nieustannie o wszystko co ją dotyka.
Tilda w czternastym roku życia już była tak smutną, tak znudzoną tym bytem bez przyszłości 1 nadziei, jak jest dzisiaj. Przed nią wprawdzie była niezawodna, jasna, świetna pewność zamężcia które jéj życie wygodne, miłe, wesołe zapewnić musiało... nic więcéj. Ojciec przy swojém bogactwie, stosunkach i próżności, pewien był wyszukania dla niéj męża młodego, dobrze wychowanego, bogatego. Że na inne warunki zważać nie miał, to było z góry przewidzianém, że nie ścierpiałby od córki którą