Przejdź do zawartości

Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Żyd obrazy współczesne. T. 1.djvu/160

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— A! więc jest historya... i smutna! widzisz pan! jest historya téj kobiety... podchwyciła Lucia.
— Temu nie przeczę, rzekł żyd — tylko niestety! ja w niéj żadnéj nie grałem roli.
Włoszka spojrzała mu w oczy ale wytrzymał to badające wejrzenie i nie wydał się z żadném uczuciem.
— Zaklinam pana, odezwała się Lucia chwytając go za obie ręce i wdzięcząc się do niego — pan mi powiesz tę historyą, nieprawdaż?... Ja jestem kobieta... ciekawa... ja proszę, ja umieram z pragnienia.
— Uprzedzam panią że to jest zresztą historya bardzo pospolita, przerwał Jakób, ale jest w niéj pewien odcień żydowski, nasz... mniéj dla was zrozumiały... Więc, rzecz oklepana, barwa dziwna a co do mnie, jestem najgorszym opowiadaczem powieści; mam to w naturze iż mówię długo i nudnie.
— Tém lepiéj, gotowiśmy słuchać do rana, ale nie męcz nas pan i zaczynaj zaraz.
— A! pozwól mi pani odetchnąć, rzekł Jakób rękę po czole przesuwając, i siadł milczący.
— Jeśli historya w istocie długą jest, jak się to pan zdajesz zapowiadać, a w niéj gra rolę sen-