Przejdź do zawartości

Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Żyd obrazy współczesne. T. 1.djvu/133

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

się do egoizmu... ale prośbę mam wielką! Wszyscyśmy tu przyszli odetchnąć, spoczywać, nieprawda?
— Prawda! prawda!
— A! niechże raz filozofia z polityką pójdą sobie do stotysięcy... codinów... Mówmy choć godzinę o sztuce i życiu.
Luca go w czoło pocałował.
Poverino! rzekł, zmęczył się strasznie mną, ja to mu pokoju nie daję, ja... a on ma w sercu 1 duszy tylko kobietę, miłość, muzykę i życie... Ja mu ciągle pokazuję te suche, trupie skelety.
Na to wpadł ów niby Francuz, w istocie Duńczyk, a najprawdziwiéj kosmopolita; żywo wcisnął się łokciami rozbijając grupę, między nich, obejrzał do koła i z niechęcią splunął.
Saperlotte! rzekł, z przeproszeniem waszém, gdybym był wiedział, że piękna dama wczorajsza nie będzie na schadzce, byłbym i ja do was, szanowni młodzieńcy się nie fatygował. Miałem wielką ochotę pójść na teatr włoski... teatr włoski, bien primitif, bien barbare, byłby mnie zajął i orzeźwił. Ale te czarne oczy, nawet nieco wypłakane i zapadłe a zawsze tyle mówiące, zwabiły mnie na Aqua Sola.... Gdyby miała przyjść jużby była przyszła!... złapałem się szkaradnie.