Przejdź do zawartości

Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Żyd obrazy współczesne. T. 1.djvu/128

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

żem cygan... Cóż? brzydzicie się może cyganem? Ja się żadnym nie brzydzę człowiekiem... to mi wszystko jedno, byle na dwóch nogach...
Nazywam się Stamlo Gako... mówią że moja rodzina długo wodziła obozy; podobno, bez żartu, królowaliśmy cyganom przez wieki, alem ja porzucił szatrę i gromadę i włóczęgę kupą, dla włóczęgi samopas...
Jestem, jak widzicie, sam jeden na świecie; kułbym może konie i naprawiał dziurawe kociołki do dziś dnia, gdyby nie muzyka. Miałem piękny głos basowy, dostałem się z nim do teatru — westchnął — zrobiłem trochę grosza... Postawiłem raz na loteryą, no... wygrałem, wygrałem bardzo dużo. Z tego mi się, pomimo różnych szaleństw, coś jeszcze zostało, mogę próżnować. Nie wiecie co to za smaczna rzecz nic nie robić! ha! Żyję gdzie i jak chcę... ale na czole mém napisano: „Cygan.“ Nikt mnie nie chce, niebardzo bym też ja chciał kogo...
Głupie życie, tęskne życie, a nie pomieniałbym je na inne... na żadne inne... już się z niém znam, jak z kulawym przyjacielem, wiem na którą nogę chroma... Nie mam żadnych obowiązków, to znaczy, że nie noszę żadnych więzów; nie mam wiary, nie