mi wykopanym, na którego dachu czepiały się strojąc go prześlicznie, wielkie liście dyni. Wewnątrz chata Soroków nie różniła się niczém od innych zwyczajnych, chyba może większą czystością, wyrzynaniami na belkach i sprzętem widocznie bardzo starym, ale nie zużytym.
Tegoż wieczora, przed chatą swoją na wielkim kamieniu z posępną twarzą siedział stary Hryć Soroka i dumał zatopiony w myślach głębokich, a na górę po krętéj ścieżynce szli powolnie ku niemu, kilku gospodarzy wioski. Z miejsca na którém spoczywał widać było daleko okolicę całą, a naprzeciw prawie, stał dwór i drzwi jego główne z między dzew połyskiwały już pogrzebowem światłem, Hryć właśnie na ten smutny blask zwrócone miał oczy.
Dwóch czy trzech gospodarzy weszli na pagórek, zobaczyli starca zadumę, i jakby mu jéj przerywać niechcieli, przyzostali trochę opodal oparłszy się o płot dębowy, szepcząc coś pomiędzy sobą. Nadeszło późniéj kilku jeszcze, zebrała się gromadka, ale wszyscy trzymali się w oddaleniu, nie zbliżając natręt-
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Ładowa pieczara.djvu/77
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.