Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Ładowa pieczara.djvu/22

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wonne białe powojki — to góry różnych kształtów piętrzą się nad głową, i rozstępują nagle pod nogami poszarpane przez potoki odsłaniające rozpadliny. Idziesz zamyślony, zapatrzony, tęskny a szczęśliwy, a gdy rozsuną się przed tobą drzewa i światło słoneczne buchnie ci w twarz, a żar dzienny obleje twe ciało, to się obejrzysz za lasem jak za domem i potęsknisz za nim, a pola wydadzą ci się smutne i nagie.
Lasy są jak marzenie i poezja ziemi, role czarne jak rzeczywistość naga i smutna.
Stare, było tak piękne, jak rzadko wieś która, i właśnie taki je gaj prawie ze wszech stron otaczał, po nad granicami rozłożywszy się na straży.
Jak to u nas najczęściéj, nie w pośrodku ale ku jednemu bokowi bliżéj granicy swéj, rozłożona była osada, a wioska łączyła się ogródkami z lasem co ją opasywał i od sąsiada oddzielał.
W tém spokojném ustroniu, które na szczęście jego może, nie przerzynał żaden gościniec większy, żadna droga handlowa, wrzawę i żywot miejski niosąca, a z tym żywotem zepsucie — kilka pokoleń wieśniaczych i