Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Ładowa pieczara.djvu/17

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

topić nie mogła, ani mu też jéj kiedy zabrakło.
Dwór stał otoczony wałami i choć nie miał już najmniejszego do zamku podobieństwa, lud go nazywał zamczyskiem po staremu, lub horodkiem jak przed wieki. Stare lipy rozrosłe po zielonych usypach, wiankiem okazały domostwo nizkie, szérokie, z piętrowym dachem i dwóma gankami; obok niego była kuchnia po staroświecku jeszcze sklepiona z olbrzymim przysadzistym kominem, oficyny i skarbczyk, zapewne pozostałość z owego mystycznego zamku, bo i kształt jego i położenie wydawało, że był dawniéj narożnym bastjonem. Pół okrągły z maleńkiémi strzelnicami w wyższéj swéj części, ciemnéj od dołu i jednémi tylko opatrzony drzwiami, dzielił się na trzy izby sklepione, z których górna służyła na skład sprzętów, dolna za wnijście do lochu i na piętro, a ostatnia była po prostu piwnicą. Śpiczasty dach gontowy mocno już podziurawiony, okrywał jeszcze jak mógł silne sklepienie, które nie wiele dbało, że mu czasem dészcz dokuczał. Na samym wierzchołku chorągiewka herbowna Stareń-