Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Ładowa pieczara.djvu/146

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

kolwiek los z moim, a wiedziałem, że za mnie niktby córki ni siostry nie wydał.
Dziwnie też smutny schorzały wybladły wydał mi się już wówczas wasz świat, gdym go porównywać zaczął do wspomnień moich, do wioski. Żywe, głębokie, niepohamowane uczucie tęsknoty za moją chatą, za braćmi, za życiem co niegdyś mojém było, odezwało się w sercu nagle. Z tém uczuciem dręczącém mnie, opanowującém, zasłaniającém wszystko, co otaczało, walczyłem, chodziłem i żyłem nieszczęśliwy lat kilkanaście. Wątpię by kto zrozumieć mógł i chciał uwierzyć com doznał! t<bre Z dnia na dzień urok ten jakim mi błyskało wprzódy miasto i jego wychowańcy, opadał i znikał, co chwila srożéj czułem dojmującą tęsknotę, żal nie opisany i pragnienie powrótu do dawnéj pracy, do dawnego stanu.
Nie ustraszało mnie ani jego ubóstwo, ani poddaństwo, ani trud rolniczy. Często kupowałem ukradkiem czarny chleba kawałek, zamykałem się z nim i spożywałem ze łzami, w myślach o tych, którzy na rodzinnym zagonie chlebem się tym karmili. W przechadz-