Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Ładowa pieczara.djvu/145

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nigdy nie potrafią wybić się po nad tłum; a ogół choć zna siebie, to że mu prawie wszystko wmówić można, daje się najłatwiéj omamić gadułom i najmniéj sumiennym krzykaczom. Nie miałem ktoby mnie zalecił, sam się zalecać nie potrafiłem i wkrótce trzeba się było rozbratać z nadziejami. Pożegnałem je bez rozpaczy i wykreśliłem sobie życie nowe, stając się nauczycielem. Takim znałeś mnie Juljuszu, bom cię miał kłopot i szczęście liczyć do uczniów moich, — dodał stary z uśmiéchem łagodnym, — aleś ani się mógł domyślać nigdy com w tém życiu wycierpiał i przebolał.
— Z uczniami?
— Nie koniecznie, najwięcéj z samym sobą. W młodości tak byłem zajęty, roztargniony, rozmarzony, że mi na pamięć wszystkiego co człowiekowi najdroższe nie pozostało czasu — zapomniałem mojego kątka, rodziny, przeszłości, braci i piérwszego życia. Ochłonąwszy późniéj obejrzałem się do koła i dopiéro postrzegłem jak smutnie byłem sam jeden. Nie chciałem oszukiwać wiążąc czyj-