Strona:Józef Ignacy Kraszewski-Wieczory drezdeńskie.djvu/302

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

lucyjne wszystkie są dziełem pokrzywdzania swobód; nie są to twory fantazyi i przypadku, źródła ich zawsze szukać potrzeba w jakiemś pognębieniu człowieka, w jakimś nadewszystko moralnym ucisku i niesprawiedliwości.
Sam brak swobody dla myśli wyradza choroby, którym tylko zupełna jawność i wolny rozrost niebezpieczny wpływ odjąć może. Palono dosyć xiąg na stosach, często razem z autorami ich. Cenzura kościelna zabraniała czytania, niszczyła je tysiącami, i coż to pomogło?... Ogień tych stosów rozlał się daleko, myśl niepowstrzymana szła dalej odziana nowym męczeństwa urokiem, silniejsza, spotęgowana chłostą, święta bo ukrzyżowana, i wzniesiono jej piedestał, sądząc że przygotowują rusztowanie.
Jeśli w tej walce szalona myśl rwała się często za daleko, coż winna?... Pchano ją i pędzono smagając i cisnąc. Na choroby myśli nie ma innego lekarstwa nad swobodę zupełną roztrząsań i pozosta-