Strona:Józef Ignacy Kraszewski-Wieczory drezdeńskie.djvu/299

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

głównej kwestyi zamętu dzisiejszego i chorobliwego stanu społeczeństw napróżno szukających sobie lekarstwa. Rodzi go bezsprzecznie ta chwiejność zasad, i nieposzanowanie praw i prawa, o których już mówiliśmy. Wielkie prawdy ewangeliczne stoją wprawdzie nieporuszone i pozornie szanowane, ale w chwili istotnego czy mniemanego niebezpieczeństwa, każdy się od ich spełnienia uwalnia i z pod ich rygoru wyjętym być sądzi; xięga praw nieustannie się zmienia, a w istocie idea prawa słabnie; narody w interesie swobód, rządy w sprawie konserwacyi własnej zawieszają prawo i uciekają się do bezbrzeżnej samowoli, obie strony nie wiele na tem zyskują, ale ludzkość ogromnie na tem traci.
Henryk IV odezwał się tak niegdyś, że Paryż wart był mszy, inni po nim za każdą pilniejszą potrzebą polityczną ośmielali się do czego nieprawniejszego, przyszliśmy do tego, że dla jedności politycznej widzimy publicznie zadawane gwałty su-