Strona:Józef Ignacy Kraszewski-Wieczory drezdeńskie.djvu/195

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

jenjusze są z natury swej niespokojne, nie ma na nie miejsca w społeczeństwie. Nie rodzą się też wcale.
Inteligencye przykroiły się do ducha i potrzeby wieków, nie wybiegają zbyt w górę, starają utrzymać stopami na rzeczywistości, choćby je skrzydła porywały ku niebiosom.
Rola wielkiego myśliciela i pisarza byłaby w istocie bardzo trudną, w jakimkolwiek występowałby charakterze. Zbyt żywo postępowy skrępowanyby został powszechną spokoju potrzebą, obawą o jego naruszenie; zachowawczy podałby się w podejrzenie, że go ktoś przekupił...



Ale do czegożby dziś zdał się wielki człowiek, gdy wszyscy niemal są tak wiel-