Strona:Józef Ignacy Kraszewski-Wieczory drezdeńskie.djvu/146

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ki... mówiono, co siedem może... Każdy kraj musi tak spustoszeć pod bujny zasiew nowy. Ale kto teraz siać będzie z kolei, Pan Bóg oziminę czy szatany osty? i co zejdzie, czy nasienie Boże, czy ziarno diabelskie?
Westchnęli wszyscy i znowu stare ich głowy na ramionach poczęły się wahać z ramienia na ramię.
Jeden wyciągnął ręką drzącą kij i wskazał na kamień obrosły pleśnią.
— Może i to jakie nasienie przyszłości, rzekł, wszak i z kamieni słońce tworzy istoty żywe.
A drudzy milczeli smutni, i jeden dodał chmurno:
— Z kamieni tworzy istoty żywe, no, a z istot żywych — kamienie.
W tem na horyzoncie na gościńcu pustym ukazał się wielki tuman kurzawy,