Strona:Józef Ignacy Kraszewski-Wieczory drezdeńskie.djvu/048

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

lakiej spekulacyi bez zgryzoty sumienia dopuścić się można, tak tu der Fremde także płaci za swą nieświadomość kraju i niecierpliwość, czasem za swą pychę i miłość własną, z której bardzo słusznie za oczyma mu się śmieją. Ta chęć popisu przed nieznanymi z jakąś butą i paradą, któreśmy wzięli wspadku z mniej wykształconych czasów, nie opuszcza nas dotąd, często dla kilku kelnerów, którzy szydząc patrzą zdala na to nadrabiane państwo, gotowiśmy duże popełnić głupstwo, za które potem o suchym chlebie pokutować potrzeba. Wliczyliśmy już to sobie do wad narodowych, do cech naszego charakteru, nosimy to jak znamię właściwe niesłusznie. Dosyć się przypatrzyć ludziom w ogóle, a przekonamy się łatwo, że to cecha wszystkich nieco podcywilizowanych ludów, dużo jeszcze młodych i niedojrza-