Strona:Józef Ignacy Kraszewski-Wieczory drezdeńskie.djvu/012

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

później zatknąwszy swą chorągiew na wykarczowaném polu wydziedziczają nas z własnego gniazda.
Może nas teraz smutne wędrówki nauczą, że drzwi zamykać potrzeba, a niekoniecznie tak cudzoziemców przygarniać. Patrzmy jak gdzieindziej pilno odpędzają wychodźców. Anglja ich odstręcza pod pozorem przeludnienia, Francja się krzywi po cichu wymawiając polityką, Włochy młode boją się skompromitować, Niemcy nareszcie lękają się o chléb powszedni.. Jedna Szwajcarya wierna zasadom choć wzdycha nad swém ubóstwem ale przyjmuje czując się do tego obowiązaną.
Jeśli Bóg da kiedy gospodarzyć u siebie, należy o wszystkiem cośmy spotykali na rozdrożach wygnania pamiętać.. nie żeby się mścić! — to uczucie nic potém;