Strona:Józef Chociszewski - Bukiet pieśni światowych.djvu/138

    Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
    Ta strona została uwierzytelniona.

    Może zmarłych wzruszę prędzej,
    Może ich łzy mojej nędzy
    Każą ziemi się rozłożyć,
    I przy sobie się położyć.



    101.

    Z nad Ebru fale goniąc spojrzeniem,
    Młoda cyganka siedziała,
    Z brzękiem gitary, z cichem westchnieniem,
    Szemrania wichru słuchała.

    I tak dumając, oparła rękę,
    W niebo rzuciła spojrzeniem,
    I z nową łezką, z nowem westchnieniem,
    Taką śpiewała piosenkę:

    Żegnam was góry, żegnam was lasy,
    I ciebie, echo kochane,
    Co płacz dziecięcia, co śpiew dziewczyny,
    Niesiesz w krainy nieznane.

    Żegnam was ojcze, żegnam was matki,
    Gdyż matki nigdym nie miała,
    Nikt mej kolebki nie przybrał w kwiatki,
    Dłoń obca pierś mi podała.

    Żegnam was, żegnam, gdyż między wami
    Napróżno śledzę oczyma,
    By się pożegnać z braćmi, siostrami,
    Sierota rodzeństwa nie ma!