Strona:Józef Birkenmajer - Poszumy Bajkału.djvu/132

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Dawniej prostoty pełna i swobody,
Jak wrogom — smutkom mym kazałaś uciec...
I tak cię bawił ten żołnierzyk młody,
Mało co większy, niśli jego sztuciec!...

Dziś do cię w nowym przyszedłem mundurze
I dziwny zapał w oczach mych się żarzy, —
A ty wciąż milczysz wbrew swojej naturze,
Nawet nie powiesz, czy mi z tem do twarzy?...

Powiedz mi, czemu oczy twoje przesuł
Smutek, co niemej podobien jest skardze?
Lękasz się o mnie?... patrz, ja jestem wesół
I dręczącemi przeczuciami gardzę!

Darmo los winić! żałość bezowocna!
Bo los jest jako wichura północna:
Kiedy poruszy ziemię do krawędzi,
Drobnych lepianek wtedy nie oszczędzi...

Długo już gościł szczęście nasz zakątek:
Wnet zmilkną dźwięczne szczebioty ptaszątek,
Wnet i czeremchy przekwitną i wiśnie —
Wnet czarodziejski sen wiosenny pryśnie!...