Strona:Józef Birkenmajer - Polska dywizja w tajgach Sybiru.djvu/18

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

z najlepszych pomysłów wybitnego pisarza Jerzego Bandrowskiego. O kilka tysięcy kilometrów dalej, o dwa tygodnie szybkiej jazdy koleją, w leżącym już na ziemi chińskiej Charbinie (dziś państwo Maudżu-ko), formują się szwadrony polskiej jazdy... a w pośrodku ileż innych utworzyło się polskich formacyj wojskowych! Są drobne oddziały polskie w Orenburgu, Ufie, Czelabińsku, Semipałatyńsku, są i pokaźniejsze liczebnie legjony: omski i irkucki. A już długo trzebaby wyliczać różne „zborne punkty“, gdzie gromadzą się ochotnicy, by przyłączyć się do wspomnianych formacyj. Ale i te formacje niedługo istnieją samoistnie. Wszyscy rozumieją, że potrzeba się skupić, zjednoczyć, bo w gromadzie i jedności jest siła. Odbywają się zjazdy, porozumienia, narady. Niebawem dochodzi do zespolenia się wojsk polskich w Rosji wschodniej w jedną całość. Na ich czele staje major II. brygady legjonów, wkrótce mianowany pułkownikiem, Walerjan Czuma, który pod Rarańczą przedostał się do Rosji, brał udział w bitwie pod Kaniowem, a w Moskwie dostał od jen. Hallera rozkaz organizowania polskich oddziałów na Wschodzie. Po wielu trudach udało mu się dotrzeć nad Wołgę wraz z dwoma jeszcze delegatami: kapitanem Wolikowskim i porucznikiem legjonów Dojanem-Surówką; niebawem przybywa do nich jeszcze jeden oficer II brygady, major Skorobohaty, wraz z garstką legjonistów. W ten sposób między odruchowym i samorzutnym po-