Przejdź do zawartości

Strona:Józef Birkenmajer - Opowiadania starej Margośki.djvu/46

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

niczu, wiedzieć, że nasz kościół jest cudowny i zdawna słynie, choć nie tak, jak alwerski lub kalwaryjski. A opowiem ci, jak to było jeszcze za Śwedów, to się panicz przekona, że prawdę mówię.
Usiadłem na stołeczku koło jej zwykłej ławki w kuchni, ona zaś rozpoczęła opowiadanie:

Jak to się Szwedy na Czernichowski kościół zawzięli.

— Jeszcze przódziej nie stał kościół czernichowski na tem miejscu, gdzie dzisiaj stoi, ale tam, ka dzisiaj jest staw Milcza na Zakamyczu. Wtedy jeszcze ten las na Chełmie ciągnął się dalej do Rudna i wedle młynów się kończył, a wieże kościelne wyzierały ś niego, jak na ten przykład te maciejowe grusze ze zboża. Ludziska wtedy nie mieszkali tak blisko jeden drugiego, jak dzisia, ale tam i sam, że im do kościoła wypadało zdaleka nieraz iść, jako jeszcze tera z Kamienia do czernichowskiego kościoła ludzie bez las chodzą. I nie ci sami byli ludzie, choć rodziny prawie wszyćkie te same. Tak więc i kościelny był też z Wronów, a gróbarz