Przejdź do zawartości

Strona:Iwan Turgieniew-Pierwsza miłość.djvu/19

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

szyi przyniosła na spodeczku mleko i postawiła przed kociakiem. Ten umoczył w niém pyszczek, otrząsnął się, oblizał, zmrużył oczy i zaczął pić łakomie.
— Jaki ma śliczny, różowy języczek, — zauważyła Zeneida, dotykając prawie głową do podłogi i zaglądając z boku w pyszczek małemu stworzeniu.
Kociak najadł się prędko i zaczął mruczéć, przebierając łapkami i oglądając się wkoło. Zeneida wstała.
— Zabierz go, — rzekła obojętnie do służącéj.
— Za kotka — rączkę, — odezwał się huzar, z przymileniem pochylając się naprzód i wyprężając swe potężne członki, obciśnięte nowym mundurem.
— Obie! — zaśmiała się Zeneida, podając mu obie dłonie, które zaczął całować natychmiast. Ona tymczasem patrzała na mnie przez ramię.
Stałem wciąż nieruchomy na tém samém miejscu i nie wiedziałem, czy mam się śmiać, czy milczéć, czy coś powiedziéć. Nagle przez drzwi otwarte spostrzegłem w przedpokoju naszego lokaja Teodora, który dawał mi jakieś znaki. Prawie machinalnie wyszedłem do niego.
— Czego chcesz? — zapytałem.
— Pani przysłała po panicza, — odpowiedział półgłosem. — Gniewa się, że panicz nie wraca.
— Alboż dawno tu jestem?
— Więcéj, niż godzinę.
— Godzinę! — powtórzyłem zadziwiony, i powróciwszy do sali, zacząłem się żegnać i kłaniać.
— Dokąd panu tak pilno? — zapytała księżniczka, patrząc mi w oczy, lecz stojąc obok huzara.
— Muszę się śpieszyć do domu, — odparłem z powagą. — Więc mogę powiedziéć mamie, że pani będzie łaskawą do nas koło drugiéj? — zwróciłem się do staréj.
— Bądź pan łaskaw.