Strona:Impresye (Zbierzchowski).djvu/50

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
50
HENRYK ZBIERZCHOWSKI


Uroczysko.

Na dnie odmętu
Wśród wiklin i trzcin roztoczy
Wplątane w mchy podwodne,
Spadłe z firmamentu
Lśnią się gwiazd oczy
Pogodne...
Zielona poświata miesiąca
O wód tafle trąca
I welon biały,
Srebrzysty na liściach zwiesza.
— Cicho... Zaraz liście będą spadały.

Hen z sinej dali
Idzie już — idzie wieczna tułacznica,
Ugorów rozpaczna cisza...
Ślizga się po srebrnej fali,
Oblanej strugą księżyca,
Pień dębu objęła zmurszały...
Po trawach depce.
A teraz w liściach wierzb coś szumi i szepce.
— Cicho... Zaraz liście będą spadały.