Strona:Iliada3.djvu/205

    Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
    Ta strona została przepisana.

    Odpowie iéy w te słowa: „Nic nowegoś rzekła,
    Czegoby dawniéy moia myśl iuż nie dociekła.
    Lecz się boię Troianów uszczypliwéy mowy,
    Skarg niewczesnych, i żartów z kolącemi słowy:
    Umarłbym z żalu, gdybym wyrzut nieprzystoyny
    Ten słyszał, żem się schronił unikaiąc woyny.
    A choćbym się nie lękał krzywdy tak okrutnéj,
    Mógłżebym swóy przełamać umysł rezolutny?
    Po tylu wielkich dziełach, gdym uprzedzał szyki,
    Idąc zawsze naypiérwszy między woiowniki:
    Gdym z wielką nacieraiąc sławą, niemniéy z męztwem,
    Oyca mego wsparł honor nie iedném zwycięztwem.
    Widzę ia, że dzień wkrótce nieszczęsny nastanie,
    W którym i Troia zginie, razem i Troianie.
    W którym mię iuż nie będzie, w którymto i sama
    Zgaśnie władza naywyższa wraz z życiem Pryama.
    Lecz wyrok Troi i mych ziomków, bliskich zguby,
    Wszystkich niemniéy Troianów, Pryama, Hekuby,
    I tylu bohatyrów, ich synów, mych braci,
    Z których każdy żelazem Greckiém życie traci,
    Nie tak mię trapi; iak gdy natrąci mi wzmiankę
    Myśl, że cię w obcych brzegach uyrzą kiedyś brankę.
    Że cię żołnierz zuchwały do Argów uniesie
    Gwałtem, i nad płaczącą nie ulituie się:
    Że tam będziesz jęczała w jarzmie na swą nędzę,
    Że twe palce nie będą prząśdź iuż dla mnie przędzę,