Strona:Iliada2.djvu/302

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Naywiększego rycerza osłabi on męztwo,        179
Zapali w nim odwagę i wydrze zwycięztwo.
Stań przy mnie, abyś próbę potrzebną uczynił,
Czy ia tak gnuśny iestem, iakeś mię obwinił;
Czy też w téy walce długiéy, niżli zaydzie słońce,
Poznaią moię rękę Patrokla obrońce.„
Wraz woła: „Idźcie śmiało Troianie i Liki!
Wywrzyycie wszystkie siły mężne woiowniki!
Ja na chwilę odeydę, ale wnet pośpieszę,
Tylko na sobie zbroię Achilla zawieszę,
Wziętą z Patrokla, który mym oszczepem leży.„
To wyrzekłszy, ku miastu szybkim pędem bieży,
Dościga towarzyszów, co do wielkiéy Troi
Chwalebny nieśli trofey Achillesa zbroi.
Tam zdala od krwawego przebrał się pogromu,
Swoie świetne oręże kazał nieść do domu,
Sam zaś przywdziewa oręż Achillesa drogi.
Zbroię tę Peleiowi dały niegdyś bogi:
Peley, przygniecion wiekiem, na syna ią włożył,
Ale syn w niéy starości oycowskiéy nie dożył.
Wielki Jowisz, co rządy nieba dostał w podział,
Widząc go, że się w zbroię Achilla przyodział,
Wstrząsaiąc głową rzecze: „O! fortuno śliska!
Nie myślisz nieszczęśliwy, że twa zguba bliska:
Oręż męża dzielnego ramie twoie bierze,
Przed którego oszczepem wszyscy drżą rycerze.