Strona:Iliada2.djvu/263

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Nie we wszystkich Troianach ucieczka przemaga,        309
W wielu rotach została śmiałość i odwaga:
Cofaią się, lecz walczą: ale w tym nieładzie,
Prawie każdy wódz Grecki swego trupa kładzie.
Piérwszy Patrokl mężnego zabił Areylika:
Znalazł śmierć, kiedy śmierci ucieczką unika:
Słaba była zasłona w rycerskiéy odzieży,
Przeszył biodra, kość złamał, iuż bez ducha leży.
Menelay pchnąwszy w piersi Toasa odkryte,
Wydarł życie, wielkiemi czyny znakomite.
Gdy Amfikl zapalony na Megesa wpadał,
Ten go zręcznie uprzedził, i srogi cios zadał:
Pękły Troiańczykowi nieszczęsnemu żyły,
Upadł rycerz, i wieczne cienie go okryły.
Dway synowie Nestora łączą siły razem:
Antyloch zwala zgubnym Atymna żelazem,
Padł przy nogach zwycięzcy. Tak bolesna strata
Zapaliła Marysa; przeto mszcząc się brata,
Przeciw Antylochowi z długą dzidą śpieszył:
Uprzedził go Trazymed, i ramie mu przeszył.
Trzasła kość od mocnego razu, żyła pękła,
Upadł i zamknął oczy, ziemia pod nim iękła.
Tak więc dway bracia ręką dwóch braci polegli,
Sarpedona ziomkowie, w sztuce Marsa biegli,
Syny Amizodara, co Chimerę chował:
Ileżto ludzi straszny ten potwór napsował![1]

  1. Z tego mieysca domyślali się dawni, że Chimera nie była wymysłem Poety, ponieważ wspomina o królu Karyi, u którego się znaydowała: wnosili więc, że to musiała bydź iakowaś bestya, która wpadłszy w szaleństwo, wiele szkód, iak odyniec Kalidońki, narobiła.