Strona:Iliada2.djvu/222

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Byś porzuciwszy bitwę, w teyże zaraz porze,        179
Szedł, lub do rady bogów, lub też skrył się w morze.
Nie będzieszli słów iego miał w należnym względzie,
Sam tu z otwartą woyną do ciebie przybędzie:
Nie radzi ci doświadczać sił starszego brata,
I władza go nad ciebie wynosi i lata.
Jak więc sobie z nim równość w pysznéy przędziesz głowie?
Z nim, przed którego mocą wszyscy drżą bogowie?„
A Neptun rozgniewany, tak iéy odpowiada:
„Choć iest mocny, atoli nadto dumnie gada:
Próżno równego w stopniu siłą swą zastrasza.
Trzech nas miała z Saturna synów matka nasza,
Jowisza, mnie, Plutona, co Ereb dziedziczy:
Trzech panów, na trzy części podzielon świat, liczy.
Każdy ma swe dziedzictwo: za losów udziałem.
Pluton wziął czarne cienie, ia morze dostałem,
Jowisz obiął w swéy części niebo i obłoki:
Ziemia wspólna iest wszystkim i Olimp wysoki.
Rządzić mną, dla Jowisza byłoby zawiele,
Choć mocny, niech spokoynie siedzi w swym wydziele.
Mam umysł wyniesiony, więc mu nie przyklęknę,
Ręką niech mi nie grozi, bo się iéy nie zlęknę:
Niech na syny i córki te pogróżki chowa,
Co ze drżeniem słuchaią iego lada słowa.„
Na to bogini, urząd sprawuiąca posła:
„Chceszli, abym odpowiedź tak twardą odniosła?