Strona:Iliada2.djvu/223

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Czy ią raczéy osłodzisz? Lubo czasem zbłądzi,        205
Nigdy się wielkie serce uporem nie rządzi.
Znasz doskonale, iakie stopnie są rodzeństwa,
Mszczą się Jędze za prawa zgwałcone starszeństwa.„[1]
Postrzegł się bóg, na morzu wzruszaiący flagi.
„Czuię, rzecze, Jrydo, moc twoiéy uwagi:
Jak dobrze, gdy w posłańcu i poradnik wierny!
Ale ogarnął serce moie ból niezmierny:
Gdy ten, z którym wyroku zrównały mię prawa,
Wyrazy grożącemi ze mnie się naygrawa.
Ustąpię, lecz ci serce otworzę w téy chwili:
Jeśli, mimo żeśmy się zgładzić ugodzili,
Ja, Juno i Minerwa, Wulkan i Merkury,
Jowisz zechce ocalić Jliońskie mury,
I danéy obietnicy Achiwom nie zjści;
Niech wie, że będzie w wiecznéy u nas nienawiści.„
Skończył Neptun, i zaraz w morzu się zagłębił:
Uczuł to Grek, bo w piersiach zapał się oziębił.
„Weź pieczą (rzekł do Feba Jowisz) o Hektorze:
Chroniąc się mego gniewu, Neptun uszedł w morze.
Gdyby na mnie śmiałemi czekał był rękoma;
Strasznym łoskotem walki między nami dwoma,
W swychby zasadach niebo i piekło zadrżało:
Ale lepiéy dla niego i dla mnie się stało,
Że, choć z gniewem, ustąpił, nie czekaiąc boiu:
Rzeczby ta wiele bardzo kosztowała znoiu.

  1. Widać z tego mieysca, iak prawa ſtarszeństwa były szanowane. Zdaie się, że ten wiersz iakie przysłowie Greckie zamykać musiał.