Ostatniego ciosu Księgom Świętym nie zadała wszelako ręka prawego Rzymianina. Spalono je na rozkaz Stylichona, władzę cesarską bez nazwy cesarza sprawującego w Rzymie pod koniec wieku IV i na początku V. Barbarzyński ten Wandal, przyjęty do społeczeństwa rzymskiego i wśród niego wychowany, nie zdołał się jednakże przejąć duchem jego i nie nabył uczuć, cechujących prawdziwego Rzymianina, a głównie się uwydatniających w poszanowaniu przedmiotów i instytucji przez wieki czcią narodową uświęconych. Spalenie Ksiąg Sybilskich mogło nastąpić pomiędzy rokiem 402, datą ostatniego z nich wróżenia, a 408, w którym Stylichon, na rozkaz cesarza Honorjusza, swego zięcia, został zamordowany w pałacu cesarskim w Rawennie.
Sąd dwojaki o wyroku, wydanym przez Stylichona na księgi Sybilskie, odbił się niby echem w utworach dwóch, współczesnych wypadkowi, poetów rzymskich. Obaj ci poeci, również jak i Stylichon, nie byli z pochodzenia rzymianami. Pierwszy Aurelius Prudentius Clemens był hiszpanem urodzonym w 348 r. prawdopodobnie w Saragossie. Drugi, Claudius Rutilius Numantianus, był gallem. Pochodził on z Tuluzy, w Rzymie piastował wysokie urzędy, nawet preturę.
Pierwszy z nich woła, jakby tryumfując w radości:
...non spumat anhelus
Fata Sibillinis fanaticus edita libris...
Mortua iam mutae lugent oracula Cumae.
Ten anhelus fanaticus, który spumat fata, pomimo zawiłości wyrażenia, nikogo więcej oznaczać nie może, tylko jednego z Quindecimvirów. Ustęp ten w przekładzie mniej więcej tak brzmieć może: już umilkł ciężko z głębi piersi wydobywający się z pianą
przez badanie to wywołaną na lat dziesięć. Ilość wypadków nieopisanych, naturalnie przewyższać tylko może ilość zapisanych.