Pod lwem starym ustawną prowadziły wojnę;
Młody że panowanie obiecał spokojne,
Cieszyły się zwierzęta; niedźwiedź cicho siedział,
Spytany, czego milczy? wręcz im odpowiedział;
Zatrzymajmy się jeszcze z tą wieścią radośną,
Aż młodemu lewkowi pazury urosną.
Impet wody w fontannach gdy ogromnie huczał,
Strumyk blisko płynący zazdrościł i mruczał.
Pękły rury, co wody hojnie dodawały:
Strumyk płynął jak pierwej, fontanny ustały.
Nastąpiła po żalu radość niewymowna:
Poznał, że kunszt naturze nigdy nie wyrówna.
Znalazł skarb człek bogaty, widział to ubogi;
Gdy więc bluźni opatrzność, skarży się na bogi:
Rzekł mu Jowisz: Poczekaj, co się dalej stanie.
W tem ów bogacz skończywszy skarbów odkopanie,
Przenosił je do domu, a że dźwigał w nocy,
Wpadł w chorobę z niewczasu i umarł z niemocy.
Bierz tę zdobycz, rzekł Jowisz, a nie sądź z pozoru,
Karze czasem opatrzność, gdy przyczynia zbioru.
Talar zwierzchnią postacią swoją okazały,
Gardził czerwonym złotym dla tego, że mały.
Gdy przyszło do zmieniania, nie patrzano miary;
Złoty pieniądz, choć był mały, wart był dwa talary.