Strona:Ignacy Krasicki-Bajki i przypowieści.djvu/004

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Był autor, co się z cudzej sławy rozweselał;
Był celnik, który nie kradł; szewc, który nie pijał;
Żołnierz, co się nie chwalił; łotr co nie rozbijał;
Był minister rzetelny, o sobie nie myślał;
Był nakoniec poeta, co nigdy nie zmyślał.
A cóżto jest za bajka? wszystko to bydź może.
Prawda, jednakże ja to między bajki włożę.




BAJKI.


I. ABUZEJ I TAIR.


Winszuj ojcze, rzekł Tair, w dobrym jestem stanie,
Jutrom szwagier sułtana i na polowanie
Z nim wyjeżdżam. Rzekł ojciec: Wszystko to odmienne,
Łaska pańska, gust kobiet, pogody jesienne.
Jakoż zgadł; piękny projekt wcale się nie nadał:
Sułtan siostrę odmówił, cały dzień deszcz padał.


II. POTOK I RZEKA.


Potok z wierzchołka góry płynący z hałasem
Śmiał się z rzeki, spokojnie płynęła tymczasem.
Nie stało wód u góry, gdy śniegi stopniały,
Aż z owego potoku strumyk tylko mały.
Co gorsza: ten, co zaczął z hałasem i krzykiem,
Wpadł w rzekę, i nakoniec przestał bydź strumykiem.


III. PAPUGA I WIEWIÓRKA.


Młoda jedna papuga, piękna, okazała,
Lepiej jeszcze od pani swojej szczebiotała,
Stąd plotki; bo co tylko zdrożnego postrzegła,
Zaraz z nową powieścią do jejmości biegła.
Była tam i wiewiórka wychowana z ptaszki,
Ta tylko pilnowała skoków i igraszki.