Strona:Ignacy Dąbrowski - Śmierć.djvu/81

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wszystkie zewnętrzne formy i objawy — z początku przez chęć dostosowania się do ogółu młodzieży, a potem z zasady. Nic łatwiejszego, jak wynaleźć zasadę, kiedy chodzi o wytłómaczenie przed samym sobą swych czynów. Jest pewna epoka w życiu, kiedy nie czyny z zasad wypływają, lecz zasady z czynów. A wtedy potrzebowałem jeszcze takich zasłonek, poza któremi możnaby się było schronić przed własnem sumieniem. Ani słyszałem wówczas o istnieniu sofistów, a już tworzyłem sofizmaty.
Formy! Cóż to są formy! To maszynerya, czyniąca z nas manekiny, to nałóg bezsensowny, to próżnia, poza którą nic niema.
Wszakże to nie trudno wpaść na taki pomysł i po raz tysiączny odkryć Amerykę. A jak to olśniewa! Kartezyusz po swejem: „myślę, więc jestem“ nie był tak dumnym, jak ja po wymyśleniu tej wielkiej prawdy.
Trudno mi się jeszcze było zdobyć na wyższy stopień rozumowania, żeby uznać