Strona:Ignacy Dąbrowski - Śmierć.djvu/160

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

go pojęcia: „Mam umrzeć.“ Zdaje się, że szalałem.
Ale powoli z chaosu myśli znów zaczęło się wyłaniać jakieś inne pojęcie, jakiś nowy rozkaz, że mam coś zrobić, nad czemś się zastanowić. A ta potrzeba uchwycenia tej nowej myśli tak wkońcu opanowała wszystkie inne, że znów zacząłem przypominać sobie, o czem to myśleć miałem.
Wreszcie pochwyciłem wątek... „A! Stach prawda!“ — i nic mię już poza tem nie zajmowało.
Teraz, kiedy przypominam sobie to wszystko, rozumiem dokładnie, dlaczego, pomimo chaosu w głowie, szukałem tych dwóch wątków myśli. Jeszcze w czasie wizyty Łopackiego wbijałem sobie w głowę niemal machinalnie, że kiedy będę już uwolniony od niego, mam myśleć o dwóch rzeczach: że mam umrzeć i że mam udawać obojętność — nawet przed moim Stachem. Z początku te dwie myśli przedstawiały mi się jako dość jasno sformułowane zdania, potem jako wyrazy, a wreszcie jako zamglone pojęcia tylko. Wkońcu