Strona:Ignacy Baliński - Do starego pokolenia.pdf/3

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.




Mówicie nieraz, a odcień zawodu
I chęć wyrzutu zdradza słów tych brzmienie:
„O! my nie tacy byliśmy za młodu,
Jak jest dzisiejsze młode pokolenie.
Dzisiejsza młodzież — toż to starców grono,
Co w wiośnie życia, w tej najlepszej chwili,
Kroczy ponuro, z głową pochyloną.
I brali im tylko, (by starcami byli),
Zmarszczków na twarzy, na głowie siwizny!
Kto w nich przygasił tę miłość ojczyzny,
Co w naszych czasach płonęła tak jasno,
Żeśmy składali na jej ołtarz krwawy,
Osoby, mienie i swobodę własną?
Kto w nich wyziębił ową żądzę sławy,
I wiarę w przyszłość, i tę pewność siebie,
Co nas w młodości parła na wyżyny,
By ścigać gwiazdy promienne na niebie,
I bohaterskie zdobywać wawrzyny,
Goniąc sny złote i wzniosłe mamidła!
Kto im zapału podciął lotne skrzydła,
Pozbawił szczytnych mrzonek, ideałów,
Junackich rzutów, porywów i szałów,
I nawet zwykłych młodym latom grzechów?
Kto w nich przytłumił dźwięki szczerych śmiechów,
Co z ust młodzieży, z wesołym hałasem
Tryskały w koło, jakby promień złoty?
Kto zdarł z nich pióra dziecinnej pustoty?
Szyderstwa, gorycz wpoił w nich przedczasem,
Przedczasem wcisnął przesytu obrożę?
Kto ich pogrążył w czarne zwątpień morze,
I zmroził lodem tak obojętności,
Że w wiośnie życia, na wstępie młodości,
Stoją posępni jacyś, zimni, biali.