Strona:Hugo Zapałowicz - Zdarzenie w Tatrach.djvu/8

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
—   51   —

słyszeć coraz częściej utyskiwania na drożyznę i rzekome zdzierstwo, uwagi krytykujące wszystko i wszystkich — słowem czuć było w powietrzu jakiś prąd nowy, chłodny, rozkładowy, wypierający zwolna pierwotny entuzyazm, który tak długo wszystkich ogarniał i jednoczył.
Za parę lat kilka pożarów zmieni centrum Zakopanego na Krupówkach, zniszczy okazały dworzec Towarzystwa Tatrzańskiego, podkopując jeszcze więcej jego tak dawniej wpływowe stanowisko, parowy smok podsunie się prawie aż pod Giewont, sprowadzając wprawdzie do Zakopanego corocznie tysiące i tysiące nowych gości, lecz przeważnie tylko na krótką parudniową wizytę, a przerzedzając do spółki z klimatyką bardzo zastępy dawnych stałych letników, którzy podążą do Poronina, Witowa — i miejsce oszklonej, niskiej, drewnianej, lecz sympatycznej werandy cukiernianej z widokiem na Giewont, zajmie ciężki murowany budynek, odwrócony niegrzecznie tyłem do gór i gdzie służący gościowi, pragnącemn spożyć śniadanie lub podwieczorek przy jakim oknie użyczającem widoku na Tatry, odpowie z niechętnem zdziwieniem: »tego u nas nie ma«.
Siedziałem właśnie, wkrótce po przybyciu do Zakopanego, w owej oszklonej, drewnianej werandzie, spoglądając na Giewont i na przepływającą przez Krupówki falę publiczności, gdy wtem zobaczyłem — tak poznałem Szymona Tatara.
Szedł środkiem ulicy, tym swoim dawnym posuwistym krokiem i zawsze jeszcze prosty jak świeca.
Zerwałem się z miejsca i miałem ochotę zawołać do obecnych: Baczność! Generał idzie.
Za chwilę byłem na ulicy, a zastępując mu drogę, zawołałem:
— Szymonie, Szymonie poznajecie mię?
Patrzał na mnie badawczo swemi jasnemi siwemi oczyma, aż po chwili rzekł:
— Coś mi się widzi... Mam was skądsiś znać.
Pospieszyłem mu z pomocą, a wyciągając dłoń w stronę Giewontu, mówiłem:
— Pamiętacie, tam, na szczycie Giewontu? Było nas wtedy trzech z wami, gdy nagle piorun...
— O rety! — zawołał Szymon. — To to wy? Do śmiercibyk tego nie zapomniał. Ale to temu już sporo lat... No i zawi-