Strona:Hugo Bettauer - Trzy godziny małżeństwa.djvu/66

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

bliżu nie będzie. Najlepiej, jeśli masz pan czas, chodźmy do Krieau, gdzie usiądziemy.
Bez słowa odbyli tą przechadzkę trwającą pół godziny. W mleczarni Krieau, zajęli miejsca u odosobnionego stolika. Kelnerka przyniósłszy zamówienie, odeszła, a wówczas powiedziała Elżbieta spokojnym, wyraźnym głosem:
— Theo! Wczoraj przyrzekłam rękę Ernö Szalayowi.
W czasach ostatnich czekał Bodenbach nieustannie na ten moment i bał się go. Mimo to jednak usłyszane wyrazy wzburzyły go i oszołomiły strasznie. Uczuł, że lodowata dłoń ściska mu serce. Nie dał odpowiedzi, nie mógł wyrzec słowa, a Elżbieta ciągnęła dalej.
— Nie grajmy ze sobą komedji, ale bądźmy szczerzy. Wiem, że oświadczenie moje boli pana bardzo, drogi Theo. Chociaż nie powiedziałeś mi tego nigdy, wiem, że kochasz mnie silniej, niż mnie kochał ktoś kiedykolwiek w życiu dotąd, lub kochał będzie. Teraz oto, w tę smutną chwilę odważę się wyznać, że kocham cię wzajem bardzo, drogi Theo, tak bardzo, iż nie jestem w stanie znaleźć na to właściwego wyrazu. A jednak