Strona:Hugo Bettauer - Trzy godziny małżeństwa.djvu/63

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
ROZDZIAŁ VII.

Pewnego, idealnie pięknego, wiosennego dnia, około dziesiątej rano siedział Theo Bodenbach w biurze swem i czytał nadesłane właśnie zagraniczne listy gończe. Zaintrygowała go zwłaszcza pewna sprawa. Przeczytał list dwa razy i rzekł do Leidlicha.
— Założyłbym się, o dziesięć przeciw jednemu, że mamy do czynienia ze starym znajomym. Władze amsterdamskie poszukują włamywacza, któremu udał się połów kilku miljonów holenderskich w klejnotach. Ślady wiodą przez Niemcy do granicy austrjackiej. Rysopis jest jak zawsze bez wartości, ale znaleziono pisanych przezeń słów kilka, które zostały nam przesłane, jako facsimile. Znajduję w nich literę W tak charakterystyczną, jakiej nigdy dotąd nie widziałem, prócz u rzekomego Farkacsa. Po rozlicz-