Strona:Hugo Bettauer - Trzy godziny małżeństwa.djvu/64

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

nych włamaniach uwięziono go wreszcie, ale umknął z więzienia śledczego. Mamy list przez niego pisany i zaraz to porównać trzeba.
W tej chwili zaterkotał telefon na biurku Bodenbacha, a radca ujął niecierpliwie słuchawkę.
— Tak jest, proszę mnie połączyć.
— Tak, tutaj Bodenbach. Ach, to pani! Oczywiście służę niezwłocznie z radością. Przybędę na miejsce za kwadrans. Mój drogi — zwrócił się do Leidlicha. — Muszę odejść. Proszę cię porównaj sam te słowa z listem Farkacsa, będącym w archiwum i złóż mi relację. Jeśli prezydent zapyta, powiedz, że wyszedłem w sprawie pilnej i wrócę dopiero koło dwunastej.
Bodenbach wyszedł szybko, a Leidlich zadzwonił natychmiast do centrali telefonów.
— Panno Milusiu, jutro wręczę pani bilety do teatru Apollo. Proszę nie dziękować. Zechce mi pani może powiedzieć, kto dzwonił przed chwilą do radcy policji Bodenbacha? Dama o akcencie wybitnie wiedeńskim? Acha, wiem już! Zamówiła go na Praterstern? Doskonale, dziękuję pani.