Strona:Hugo Bettauer - Trzy godziny małżeństwa.djvu/232

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

skromne szczęście u boku pełnego zalet człowieka.
Była to moja straszna zbrodnia, której ofiarą padł nieszczęsny Ernö Szalay, potem Bodenbach, a w końcu i ja sama. Gdyby istniała sprawiedliwość prawdziwa, głęboka, wolna od paragrafów i formuł, mnie właśnie powinnoby się wtrącić do więzienia, gdyż dokonałam m orderstwa przez lekkomyślność i żądzę życia. Zbyt późno, niestety, uświadomiłam sobie jakie są istotne wartości życia i teraz wiem, że gardzić należy tem wszystkiem, za czem się upędza świat, ogarnięty szaleństwem posiadania.
Półprzytomna, łkająca, byłaby po wyrzeczeniu tych słów upadła, gdyby nie obrońca Dr.Rosen, który wziąwszy troskliwie pod ramię nieszczęśliwą kobietę odprowadził ją na ławę świadków.
Prokurator milczał, bawiąc się nerwowo ołówkiem. Czuł dobrze, iż wystąpieniem swojem zaszkodził niemało sprawie oskarżenia, miast odnieść sukces spodziewany.
Po przesłuchaniu kilku jeszcze, podrzędnych świadków i krótkiej przerwie obiadowej zabrał