Strona:Hugo Bettauer - Trzy godziny małżeństwa.djvu/18

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
ROZDZIAŁ II.

Ellen ucichła, pani Lehndorff­‑Seilern powitała gościa, a stary generał pociągnąwszy Elżbietę szybko poza kolumnę z popiersiem Napoleona szepnął jej:
— Elżbietko! Czy możesz mi pożyczyć tysiączkę? Wiesz, będę musiał siąść do stolika w gry ze starymi przyjaciółmi, a tak przykro gdy się niema…
— Dobrze, ojczulku! — odrzekła, a usta jej drgnęły boleśnie. — Wetknę ci niepostrzeżenie pieniądze. Tyle jest jeszcze…
— Dobrze, biedne dziecko. Ano wszystko się poprawi! Wiesz, dużo sobie obiecuję z tego Szalaya! Bądź dlań tylko bardzo uprzejma.
Weszli nowi goście. Truda Koritschoner, podlotek czarnowłosy z wyzywająco krótkiemi