Strona:Hugo Bettauer - Trzy godziny małżeństwa.djvu/158

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

keen z Cissy do pobliskiego Centralparku. Pani Mackeen zasiadła w gronie znajomych dam z sąsiedztwa na ławce, zaś Cissy zaprowadzono do wielkiej kupy piasku, zaraz obok, gdzie roiły się dzieci opatrzone w łopatki i foremki na piasek.
Nim upłynęła godzina postanowiła pani Mackeen wracać do domu, by przyrządzić lunch dla siebie i dziecka. Zawołała jej tedy, ale daremnie. Dziewczynka nie przybiegła do matki, jak zwykle chwiejnym krokiem.
Wobec tego matka udała się na plac zabaw, by ją zabrać, ale Cissy nie było. Dzieci opowiadały, że dziecko wzięła na ręce i zabrała jakaś zawoalowana dama. Sądząc, że to ciotka małej, lub osoba działająca z polecenia matki, nie troszczyły się o to zgoła i zapomniały zaraz.
Nowy Jork miał teraz wielką sensację.
— Porwanie premjowanego dziecka, Cissy Mackeen!
Taki napis, literami wielkości pięści zamieścił „World", a „Herald" odpowiedział literami wielkości dwu pięści, rycząc.
— Najpiękniejsze dziecko świata porwane! Nastąpiły wywiady z rozpaczającą matką,