Strona:Hugo Bettauer - Trzy godziny małżeństwa.djvu/124

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

dnak ciągnął dalej, jakby nie widząc jej cierpienia.
— W czasie najbliższym będziemy się widywać rzadko. Przypuszczam, że jak tylko można najspieszniej opuści pani Wiedeń, by gdzieś przepędzić lato i przyprowadzić nerwy do równowagi. Ja sam będę miał na razie dużo zajęcia ze sprawą Szalaya, potem zaś wziąwszy urlop powędruję pieszo w góry.
Z wielu względów dobrze będzie trzymać się zdała. Przedtem dzieliło nas ubóstwo moje, teraz tworzy przeszkodę bogactwo pani. Toteż odejdę, oświadczywszy tylko, że uczucie moje jest tak niezmienne, jak bieg ziemi wokoło słońca, a niczego bardziej nie pragnę i pożądam, jak jej pełnego szczęścia!
Theo pochylił się nad lodowato zimną ręką Elżbiety, ucałował ją i wyszedł szybko. Ona zaś zrazu stała bez ruchu, potem jęła nadsłuchiwać milknącego w dali odgłosu jego kroków, łzy spływały po policzkach, a jednocześnie przedziwny uśmiech zjawił się na drgających spazmatycznie ustach.