Strona:Hugo Bettauer - Trzy godziny małżeństwa.djvu/116

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ne pozdrowienie i uściski naprzód z generałem, potem zaś z Elżbietą, której lodowata i martwa ręka spoczęła w jego dłoni. Generał, który uważał się za równie ważnego, jak nieszczęśliwego, opowiedział co zaszło. Bodenbach zwrócił się do Edwarda.
— Jakie nazwisko wymienił ten pan, który chciał koniecznie rozmawiać z p. Szalayem?
— Na kilkakrotne pytanie moje, kogo mam zameldować, odrzekł: Tutaj radca dworu Krüger.
— Hm... nazwisko to jest mi całkiem nieznane, Czy w tym głosie było coś szczególnego?
— Właściwie nie. Ale teraz, gdy rzecz roztrząsam, wydaje mi się, że głos ten był sztucznie zmieniony. Wzruszywszy ramionami, odwrócił się radca do lekarza.
— Wszedłeś pan, doktorze, jak stwierdził ekscelencja, do tego pokoju o pół do dziesiątej. Kiedy mogła nastąpić śmierć?
— Nie mogę ustalić nic pewnego, panie radco, przeto przypuszczać należy, że śmierć