Strona:Hrabina Segur - Dobry mały djabełek.djvu/90

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

chłopcze! Nie bój się, to czynisz jedynie, aby przekonać swą biedną cioteczkę.
Karol usłuchał i obrócił się do ciotki. Betty zawołała:
— Pani będzie łaskawa spojrzeć, proszę pani. Nic niema poza kilkoma znakami po dawnych karach.
Pani Makmisz spojrzała, krzyknęła znowu przerażonym głosem i gestem rozpaczy kazała Betty wyprowadzić Karola Betty usłuchała i pozostała sama na dole, gdzie dała upust swej wesołości; Karol uśmiał się również aż do łez i cieszył się z powodzenia swego pomysłu. Oto co jeszcze zrobił ten figlarz: zabrał ze sobą podyktowany i podpisany przez panią Makmisz list, oraz zawczasu przygotowaną kopertę; w ten sposób dowiedział się jaki jest adres znajomego pani Makmisz, czego poprzednio nie wiedział. Betty śmiała się i gotowała obiad, Karol zaś składał tymczasem i kopertował list, aby doprowadzić swój żart z ciotunią do ostatecznego zwycięstwa.
Gdy obiad był gotów, pani Makmisz na zaproszenie Betty odpowiedziała, że nie wyjdzie ze swego pokoju, obawiając się towarzystwa Karola, którego wciąż jeszcze podejrzewała o styczność z czarownicami. Wielu wysiłków kosztowało to Betty, aby przekonać swą panią, że nie ma czego się obawiać ze strony Karola o ile tylko nie dotknie jego ciała. Ten argument przekonał panią Makmisz; gdy weszła do jadalni, siadając do stołu, tą samą wodą prysnęła w twarz Karola, który niczego zupełnie się nie spodziewał i przez to nie mógł