Strona:Hrabina Segur - Dobry mały djabełek.djvu/83

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

zwłaszcza zaś nie siadać aż do czasu, gdy djabełki zupełnie przyschną.
Karol stał bez ruchu blisko kwadransa. Po upływie tego czasu posłyszeli ruch i krzątanie się w pokoju pani Makmisz; po chwili zaś rozległ się jej głos:
— Betty, Betty!
Betty ruszyła na górę; szła jednak powoli obawiając się, że djabełki Karola jeszcze nie przeschły. Wychodząc poprosiła go, aby odwrócił się plecami do pieca i stanął jaknajbliżej ognia; aby djabełki jaknajprędzej przyschły do tego miejsca, gdzie je przykleiła.
— Czy pani mnie woła? — zapytała Betty, uchylając nieco drzwi.
Pani Makmisz.
Oczywiście, że ciebie; kogoż miałabym więcej?
Betty czekała na rozkazy pani Makmisz, ale tamta patrzała tylko na nią i nic nie mówiła.
Betty.
Łaskawa pani jest widocznie niezdrowa.
Pani Makmisz.
Nie, ale się niepokoję... Gdzie Karol? Czy powrócił?
Betty.
Jest na dole, proszę pani; dawno już powrócił
Pani Makmisz.
A... jak wygląda?
Betty.
Wygląda wesoło i rezolutnie: sądzę, że bardzośmy się omyliły; nic chyba nie ma w sobie takiego... wogóle, proszę pani, pani przecie się domyśla, co